Biskupie Piotrze dziękujemy!



Sł. B. bp Piotr uratował moją babcię…


W Wielką Sobotę we wczesnych godzinach popołudniowych, moja babcia źle się poczuła i została przewieziona przez swoje córki do stacji pogotowia ratunkowego. Stamtąd po rozpoznaniu początkowo ostrego stanu kardiologicznego, została przetransportowana karetką pogotowia na sygnale do szpitala w Radomiu.
W Radomiu na SOR został wstępnie rozpoznany udar mózgu, babcia w tym okresie powoli traciła świadomość. Był to już trzeci udar, dwa poprzednie babcia przeszła kilka lat temu.
W tym czasie jedna z córek wróciła do domu po rzeczy babci niezbędne do pobytu w szpitalu (ubrania, leki, …), po czy miałem razem z nią i jeszcze jedną z jej córek jechać do szpitala. Z babcią w szpitalu pozostawała moja mama.
W czasie drogi do szpitala dowiedzieliśmy się, że babcia przebywa już na oddziale neurologicznym i że nie ma już z nią kontaktu. Po przyjeździe do szpitala dowiedziałem się od mamy, która rozmawiała z lekarzem na SOR, oraz z lekarką mająca w tym dniu dyżur na oddziale, że prawdopodobnie jest to rozległy udar niedokrwienny. Dodatkowo po jakimś czasie okazało się, że przez krótki czas również nie pracowało serce (praca serca była podtrzymywana jedynie przez rozrusznik). Lekarze określili stan jako zagrażający życiu i subtelnie sugerowali, żeby nie robić sobie wielkich nadziei, ponieważ jeśli babcia nawet przeżyje, to będzie w takim stanie, w jakim była wtedy (czyli przytomna, ale nieświadoma, bez kontaktu). Jeden z lekarzy skomentował do pielęgniarek, myśląc, że nikt inny nie słyszy, że cytując go dokładnie, daje babci „marne szanse”.
Babcia była wtedy, w to sobotnie popołudnie, przytomna, ale nieświadoma. Gdy powiedziałem do niej kilka słów, po kilku minutach, może dwóch, trzech, złapała ze mną kontakt wzrokowy na może jedną lub dwie sekundy i wtedy z jej oczu popłynęły dwie łzy. Wewnętrznie czułem wtedy, że nie, to nie jest ten moment, babcia nie może teraz umrzeć. Gorąco wtedy pragnąłem się pomodlić. Noszę w portfelu kilka obrazków z modlitwami i zastanawiałem się jakiej modlitwy użyć, ażeby okazała się maksymalnie skuteczna. Myślałem o obrazku Jezusa Miłosiernego lub Matki Boskiej Częstochowskiej, które miałem w portfelu, ale zauważyłem, że już wiszą takie na ścianie nad łóżkiem, pozostawione widocznie dla kogoś leżącego tam wcześniej. Przypomniałem sobie wtedy, że mam w portfelu obrazek Sługi Bożego Biskupa Piotra Gołębiowskiego.
Krótka dygresja: obrazek ten nosiłem przy sobie już od dobrych kilku lat, myślę, że przynajmniej od ośmiu, może nawet dziesięciu. Otrzymałem go na którejś z pielgrzymek na Jasną Górę, po konferencji na temat Biskupa Piotra (prawdopodobnie od księdza Alberta). Obrazki takie były rozdawane wtedy wszystkim pielgrzymom. Pamiętam, że przez te lata może kilka razy przeczytałem modlitwę o beatyfikację, ale tylko bardziej z obowiązku i szczerze przez ten czas nie zaglądałem do niego. Kilka razy chciałem go nawet usunąć z portfela, ale zawsze jakoś pozostawał przy mnie. Teraz wiem, że to nie był przypadek.
Stojąc wtedy przy szpitalnym łóżku, szukając nadziei na przeżycie babci, czułem, że obrazek ten zaczyna rozpalać moją kieszeń, myślałem o nim intensywnie, ale wtedy jeszcze nie użyłem modlitwy do Biskupa Piotra. Natomiast około godziny 16, po konsultacji z mamą i ciociami, zacząłem szukać księdza, który udzieliłby babci namaszczenia chorych i wiatyku. Kapelan szpitalny przybył w ciągu kilkunastu minut, udzielił babci Sakramentów. Stan babci był na tyle poważny, że trzeba było otworzyć jej usta, aby wsunąć małą cząstkę komunikanta. Przy wizycie księdza również z oczu babci popłynęły łzy.
Niedługo po wizycie księdza postanowiliśmy, że z babcią zostanie w szpitalu jedna z córek, a ja z mamą i drugą ciocią wrócimy na chwilę do domu i przyjedziemy do szpitala później. Wieczorem do szpitala oprócz córek i mnie pojechało jeszcze kilka osób (moja żona i moje rodzeństwo). Po moim przyjeździe około godziny 20, wydawało mi się wtedy, że stan świadomości babci poprawił się o jakiś ułamek procenta, natomiast fizycznie babcia wyglądała dużo gorzej. Usta były zsiniałe, twarz jednocześnie napuchnięta, ale też ściągnięta bólem. Widać było ogromny ból na twarzy. Ciało wcześniej było zimne, później bardzo gorące.
Przy babci było wtedy siedem osób, jednak sala szpitalna nie pozwalała na to, aby wszyscy przebywali przy niej jednocześnie, więc wymienialiśmy się co kilka minut. Panowało ogólne przeświadczenie, że jest źle, że chyba wszystko zdąża ku najgorszemu. Ci którzy nie byli po południu w szpitalu, byli przerażenia widokiem babci. Jedynie od mojej mamy usłyszałem w pewnym momencie, że na pewno ten udar się cofnie. Nie wiem jednak na ile wierzyła w swoje słowa.
Nie wiem jak to się stało, ale w pewnym momencie zostałem sam przy babci. Tak jak pisałem wcześniej, przez ten cały czas, począwszy od pierwszej wizyty w szpitalu po południu, byłem dziwnie spokojny. Mimowolnie wyjąłem obrazek z modlitwą o beatyfikację Biskupa Piotra, z prośbą o udzielenie łask, i zacząłem się modlić. Modliłem się o powrót babci do stanu sprzed udaru. Zrobiłem zdjęcie modlitwy smartfonem, powiedziałem jeszcze babci, że wszystko będzie dobrze i położyłem obrazek pod poduszką. Po chwili wracaliśmy do domu, ponieważ kończyła się pora odwiedzin, a mimo złego stanu babci, nie pozwolono nikomu zostać na noc. Za chwilę miały wracać pozostałe osoby drugim samochodem. Podczas jazdy do domu byłem przeświadczony, że rzeczywiście wszystko będzie dobrze. Po powrocie do domu w noc Zmartwychwstania Pańskiego, odnalazłem w intrenecie stronę bppiotr.pl, a na niej więcej modlitw, z prośbą o udzielenie łask. Modliłem się wtedy modlitwą z obrazka oraz tymi znalezionymi na stronie, głownie jednak „Modlitwą w intencji chorego”.
Po pewnym czasie poszedłem spać, a później okazało się, że moja żona chcąc coś sprawdzić szybko w intrenecie, podniosła mój smartfon, i znalazła w nim modlitwy za wstawiennictwem Biskupa Piotra – również zaczęła się modlić o uzdrowienie dla babci.
W wielkanocny poranek do szpitala pojechała jedna z moich cioć, potem moja mama z bratem, następnie po południu kolejnych kilka osób. Okazało się, że babcia budząc się, odzyskała 95% świadomości sprzed sobotniego udaru, co jeszcze dzień wcześniej lekarze określali, jako w zasadzie niemożliwe. Jeden z lekarzy rozmawiający z moją mamą (lub ciocią) powiedział, że ta poprawa jest za szybka, że on w tej poprawie nie widzi nic dobrego, zasugerował wręcz, że może to być poprawa przed śmiercią. Nic takiego jednak się nie stało – babcia rozmawiała, poznawała wszystkich, fizycznie była osłabiona, ale psychicznie czuła się dobrze. Dowiadując się o tym, jeszcze goręcej pomodliłem się do Biskupa Piotra.
Osoby które odwiedziły babcię w Wielkanoc, a które nie widziały babci w Wielką Sobotę, stwierdziły, że niepotrzebnie panikowaliśmy, przecież z babcią jest wszystko dobrze, jest jedynie osłabiona.
Również w kolejnych dniach pobytu babci w szpitalu, jeden z lekarzy powiedział, że była to nadspodziewanie szybka poprawa, wręcz za szybka, że wyniki niespodziewanie są bardzo dobre (biorąc pod uwagę wiek i chorobę babci).
W pewnym momencie pobytu babci w szpitalu, moja mama stwierdziła, że to chyba pomógł ten obrazek, który zostawiłem u babci pod poduszką, bo ona nie widzi innej przyczyny.
Ja jestem osobiście jestem pewien, że w przypadku babci zadziałała łaska wyproszona przez Sługę Bożego Biskupa Piotra Gołębiowskiego. Tylko kilka razy w moim życiu czułem wewnętrzną pewność do jakichś faktów i teraz jest tak samo. W Wielką Sobotę widziałem gasnącą osobę, a potem zdarzył się cud.
Babcia po kilku dniach pobytu w szpitalu, została wypisana do domu i w tej chwili w nim przebywa. Świadomość wróciła w 100%, babcia oprócz luk w pamięci z Wielkiej Soboty, pamięta wszystko, stan psychiczny wrócił do tego, co było przed udarem. To o co się modliłem, zostało spełnione. Fizycznie jest jeszcze osłabiona, ma również słabe, schorowane serce, ale mimo to z dnia na dzień stan fizyczny powoli ulega poprawie.
Nie wiem, na jak długo wróciło babci zdrowie, ale wiem – babcia obecnie jest widocznym znakiem działania łaski wyproszonej za wstawiennictwem Biskupa Piotra.

Paweł                 
27 kwietnia 2017 r.


Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.




6 komentarzy:

  1. Jezu ufam Tobie i prosze zajmij się tym

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko Boza uzdrow moje ciało i duszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko Boza prosze Ciebie o zdrowie dla Kasi oraz bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze o modlitwe za dusze w czysccu cierpiące i dzieci nienarodzone

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko Boza weź pod Swą opiekę moje dzieci

    OdpowiedzUsuń